Wyborcza.biz: Przedsiębiorcy mogą nie płacić składek ZUS. Rewolucyjny wyrok Sądu Najwyższego – komentuje dr Marcin Wojewódka

Tysiące przedsiębiorców – m.in informatyków, grafików, projektantów, redaktorów, ale też elektryków czy budowlańców – może odetchnąć z ulgą. Sąd Najwyższy właśnie zdecydował, że jeśli wprowadzą jedną zmianę organizacyjną w swojej działalności , nie muszą płacić składek ZUS. Wcześniej zastrzeżenia mieli kontrolerzy Zakładu, którzy wymierzali przedsiębiorcom wysokie kary.
Składki ZUS to dziś zmora przedsiębiorców. Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, od lat domaga się zlikwidowania obowiązku ich odprowadzania. Według niego płacenie przez przedsiębiorców zryczałtowanego ZUS – niezależnie, czy ma się zyski, czy nie – jest „zabójcą miejsc pracy” w Polsce.
Właśnie po stronie tysięcy przedsiębiorców stanął Sąd Najwyższy. To przełomowy wyrok, który wymusi zmianę podejścia kontrolerów ZUS.

Ile na ZUS?

Składki przedsiębiorców nie zależą od tego, ile uda im się zarobić w danym miesiącu. Przepisy przewidują, że opłacają oni ZUS od zadeklarowanej kwoty, która nie może być jednak niższa niż 60 proc. prognozowanego średniego wynagrodzenia.

W tym roku ustalono je na poziomie 7824 zł. A to oznacza, że składki ZUS w 2024 roku wynoszą:

  • emerytalna – 916,35 zł,
  • rentowa – 375,55 zł,
  • dobrowolna chorobowa – 115,01 zł,
  • wypadkowa – 78,40 zł,
  • fundusz pracy – 115,01 zł.

Oznacza to, że przedsiębiorcy muszą płacić miesięcznie 1600,32 zł. To więcej niż w 2023 r. o 181,52 zł.

Dla wielu to zbyt duże obciążenie. Nic więc dziwnego, że szukają legalnych sposobów, aby zmniejszyć obciążenia na rzecz państwa.

Najczęstszym sposobem na uniknięcie płacenia składek ZUS jest zmiana formy działalności z jednoosobowej działalności gospodarczej (JDG) na spółkę z o.o.

Aby nie płacić składek, taka spółka musi mieć co najmniej dwóch wspólników. Często więc przedsiębiorcy zawiązują ją z żoną, bratem czy znajomym.

Zaletą spółki z o.o. jest to, że ochronie podlega nasz prywatny majątek (inaczej niż w przypadku JDG).

Zyskujemy więc na składkach i nasz dom jest chroniony przed komornikiem. A zarabiamy, np. wypłacając sobie dywidendę (od takiej wypłaty trzeba zapłacić 19 proc. podatku).

Gdzie więc jest problem? Otóż w spółce z o.o. wspólnicy muszą określić, ile udziałów przypada na konkretną osobę. I właśnie ten podział udziałów kwestionowały ZUS i sądy.

„Składki trzeba zapłacić”

Ostatnio przekonał się o tym pan Jan, informatyk z Łodzi. Spółkę z o.o. ma od trzech lat, tworzy ją razem z kuzynem. Na pana Jana przypada 90 proc. udziałów, a na kuzyna 10 proc.

– Od samego początku nikt nie miał żadnych zastrzeżeń do mojej działalności. Problemy zaczęły się pod koniec sierpnia, gdy ZUS wszczął kontrolę i uznał, że zwolnienie ze składek ZUS mi nie przysługuje i powinienem zapłacić wszystkie zaległe składki za trzy lata wstecz. Wychodzi kilkadziesiąt tysięcy złotych, których nie mam – opowiada pan Jan.

Co się nie spodobało kontrolerom ZUS? Uznali, że to, iż pan Jan ma aż 90 proc. udziałów w spółce, powoduje zbyt duże dysproporcje i tym samym należy uznać, że kuzyn pana Jana, posiadający tylko 10 proc. udziałów, jest „udziałowcem iluzorycznym”.

Tym samym ZUS uznał, że pan Jan jest wspólnikiem jednoosobowej spółki z o.o., a skoro tak, to prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą. A od takiej działalności trzeba płacić składki ZUS i składkę zdrowotną. […]

TO JEDYNIE FRAGMENT, PRZECZYTAJ CAŁOŚĆ KLIKAJĄC TUTAJ