Polska wydaje ogromne pieniądze na transfery socjalne. Sęk w tym, że znakomita ich część trafia tam, gdzie nie są niezbędne. Ten system wymaga zmian – twierdzą eksperci. Ale łatwo nie będzie, bo politycy traktują transfery jak „kiełbasę wyborczą”.
Na transfery socjalne państwo polskie przeznacza potężne pieniądze. Instytut badawczy CenEA w swoim raporcie „Finansowe wsparcie gospodarstw domowych 2025: do kogo trafia »socjal«?” policzył, że w 2025 r. całkowita wartość czterech najbardziej powszechnych elementów wsparcia, czyli świadczenia 800+, 13. i 14. emerytury i dodatku pielęgnacyjnego, wyniesie aż 102,4 mld zł. Do gospodarstw domowych z klasy „średniej” i „wyższej”, czyli do gospodarstw z decylowych grup dochodowych 3-10, trafi przy tym z tego ponad 80 mld zł. Kwota ta zdecydowanie przewyższy wysokość wsparcia kierowanego do osób w najgorszej sytuacji materialnej. Do gospodarstw o niższych dochodach, tych z 1. i 2. dochodowej grupy decylowej, w ramach tych czterech transferów powszechnych trafią bowiem łącznie 22 mld zł.
Źle wydajemy publiczne pieniądze
– Raport jest miażdżący dla obecnego systemu transferów socjalnych w Polsce. Ten system jest nie tylko kosztowny dla przeciążonego budżetu, ale – przede wszystkim – skrajnie nieefektywny, jeśli chodzi o cel, jakim jest budżetowe wsparcie dla grup najuboższych i najbardziej potrzebujących – skomentował na LinkedInie Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Krytycznie na obecny system transferów socjalnych patrzą też inni eksperci finansowi.
– Duża część transferów z budżetu to w praktyce ukryta forma obniżki podatków, ale tylko dla wybranych podatników, tych, na których głosach najbardziej zależy politykom – mówi „Rzeczpospolitej” Marcin Materna, CFA, doradca inwestycyjny, dyrektor departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim. Podobnie jest w jego ocenie z wieloma ulgami i przywilejami: to w praktyce dodatkowa redukcja podatku, trafiająca nie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna (np. ulgi dla zamożnych JDG). – Nie mają one nic wspólnego z zabezpieczeniem socjalnym obywateli. Efekt? Wzrost oszczędności osób obdarowanych i ewentualnie większa konsumpcja, wszystko finansowane rosnącym zadłużeniem Skarbu Państwa. W skrócie: państwo pożycza pieniądze, by większość z nich rozdać na dodatkową konsumpcję lub zwiększenie prywatnych oszczędności, co nie ma nic wspólnego z pomocą socjalną – mówi Marcin Materna. […]




