Już za dekadę w Polsce na 100 osób w wieku produkcyjnym przypadało będzie 45 osób w wieku emerytalnym. Pod koniec wieku na stu pracujących przypadnie 60 osób na emeryturze. Eksperci alarmują: takiego obciążenia nie wytrzyma żaden system emerytalny.
To, ile osób w wieku poprodukcyjnym (mężczyźni w wieku 65 lat i więcej oraz kobiety w wieku 60 lat i więcej) przypada na osoby w wieku produkcyjnym (mężczyźni w wieku 18-64 lata i kobiety w wieku 18-59 lat) pokazuje tzw. wskaźnik obciążenia emerytalnego.
Jak wynika z najnowszych danych przygotowanych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, w ubiegłym roku wskaźnik obciążenia emerytalnego dla Polski wyniósł 39,8 proc. To oznacza, że na 100 osób w wieku produkcyjnym przypadało prawie 40 osób w wieku poprodukcyjnym.
Dla porównania w 2013 r. na 100 osób w wieku produkcyjnym przypadało 29 seniorów.
Kiedy zestawimy ze sobą 2023 i 2013 r. okaże się, że udział populacji w wieku produkcyjnym spadł z 63,4 proc. do 58,6 proc. Natomiast udział populacji w wieku poprodukcyjnym wzrósł z 18,4 do 23,3 proc.
W kolejnych latach będzie tylko gorzej
To niepokojące dane, a i kolejne lata nie przyniosą zmiany na lepsze. ZUS policzył, że do 2033 r. wskaźnik obciążenia emerytalnego wzrośnie jeszcze o 5 punktów procentowych. Czyli za 10 lat na 100 osób w wieku produkcyjnym przypadało będzie 45 osób w wieku poprodukcyjnym.
– Te 5 punktów procentowych w ciągu kolejnych 10 lat może jeszcze tak bardzo nie trafiać do wyobraźni. Jednak, na przykład, według projekcji Eurostatu w 2100 r. wskaźnik obciążenia emerytalnego dla Polski wyniesie już ponad 60 proc. i będzie najwyższy w całej UE – komentuje Agnieszka Kulesa, wiceprezeska Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.
Ekspertka uważa, że polski system emerytalny nie jest przygotowany na tak duży wzrost liczby starszych osób: – Niestety symulacje i scenariusze wykraczają poza cykl wyborczy, a przeprowadzanie głębszych reform jest dla polityków trudne, bo wiąże się z ryzykiem utraty poparcia. Politycy rzadko myślą o kolejnych dziesięciu latach, nie mówiąc o dłuższej perspektywie.
Podobnego zdania jest dr Marcin Wojewódka, prezes Instytutu Emerytalnego.
– Wzrost wskaźnika obciążenia emerytalnego jest zauważalny, ale to niejedyny powód do zmartwień. Mamy trwale niebilansujący się system ubezpieczeń społecznych. Trzeba się zastanowić, co z tym zrobić. Emerytury stażowe, renta wdowia to zadłużanie się u przyszłych pokoleń – mówi ekpert. […]