PulsHr.pl: Coraz więcej osób dostaje tylko kilka groszy co miesiąc. Problem narasta – komentuje dr Marcin Wojewódka

Rośnie liczba emerytów, którzy pobierają tzw. emerytury groszowe. Na koniec grudnia 2024 roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) wypłacał świadczenia w wysokości niższej niż najniższa krajowa ponad 431 tys. osób. Rok wcześniej takie świadczenie otrzymywało 396,8 tys. osób, a w 2013 roku zaledwie 48 tys.

 

  • W grudniu 2024 roku dwie osoby w Polsce otrzymywały emeryturę w wysokości 2 groszy miesięcznie. Średnia wysokość tzw. emerytur groszowych wyniosła 1127,76 zł.
  • Osób, które pobierają świadczenie niższe niż minimalna emerytura, z roku na rok jest coraz więcej. W grudniu 2024 było to już ponad 431 tys. emerytów.
  • – Wyeliminowanie emerytur groszowych wymaga zmiany dwóch kryteriów, które są uwzględniane przy obliczeniu emerytury. Chodzi o kwestię zgromadzonego kapitału i stażu pracy – mówi dr Oskar Sobolewski z HRK Payroll Consulting.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) podał najnowsze dane na temat liczby tzw. emerytur groszowych. Chodzi o świadczenia wypłacane w wysokości niższej niż wysokość minimalna emerytury, która od marca 2025 wynosi 1878,91 zł brutto. By emerytura została podwyższona do tej wysokości, trzeba spełnić dwa warunki:

  • osiągnąć wiek emerytalny,
  • mieć okres składkowy i nieskładkowy wynoszący co najmniej 25 lat dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet.

Natomiast w obecnie istniejącym systemie emerytalnym w Polsce nie określono minimum w przypadku stażu pracy, co oznacza, że nawet jeśli ktoś ma tylko jeden dzień pracy podczas całej aktywności zawodowej, to ma prawo do świadczenia. Wtedy najczęściej otrzymuje tzw. emeryturę groszową, zwaną też nowosystemową.

ZUS wypłaca coraz więcej tzw. emerytur groszowych

Jak podał ZUS, w grudniu 2024 r. wypłacono w sumie 433,1 tys. emerytur nowosystemowych w wysokości niższej niż najniższa ustawowa wysokość emerytury – tj. ponad 9,2 proc. więcej niż w grudniu 2023 r. (396,9 tys.). Stanowiły one już blisko 10 proc. wszystkich wypłacanych świadczeń emerytalnych z ZUS. Ich liczba co roku się powiększa. Jeszcze 14 lat temu takie świadczenie trafiało zaledwie do 23,9 tys. osób. […]

Czytaj dalej […]

dr Marcin Wojewódka

Problem tzw. emerytur groszowych to w istocie dwie kwestie, czy dwie grupy osób, które są wrzucane do jednego worka.

Pierwsza grupa to te osoby, które już dzisiaj spełniają kryterium wieku powszechnego do emerytury, np. 60 czy 65 lat w zależności od płci, ale nie posiadają odpowiedniego stażu ubezpieczeniowego, aby mieć zagwarantowaną emeryturę minimalną. Fakt jest taki, że osoby te już nigdy – z oczywistych względów na ich wiek – nie przepracują takiego okresu, aby uzyskać taki staż, który by je uprawniał do emerytury minimalnej. Z drugiej strony w czasie swojej aktywności zawodowej opłacały jakieś składki i dzisiaj po prostu otrzymują z ZUS-u to, co wpłaciły – to jest świadczenie emerytalne odpowiadające wpłaconym składkom. Moim zdaniem podniesienie im świadczeń, o co chyba postulują niektórzy populiści, byłoby po prostu niesprawiedliwe, gdyż ktoś musiałby to sfinansować.

Druga grupa to przyszli emeryci, osoby, które jeszcze dzisiaj pracują, ale nie posiadają odpowiedniego stażu ani kwoty wpłaconych składek, żeby wypracować minimalną emeryturę. Jeśli tutaj polski ustawodawca nie wprowadzi zmian, to znowu za jakiś czas jakiś polityk wyskoczy z tym tematem. Dlatego na przyszłość trzeba jednak rozważyć wprowadzenie albo minimalnego obowiązkowego stażu albo kwotę zgromadzonych składek. Problem w tym, że i tak za chwilę znajdą się osoby niezadowolone i z takiego rozwiązania.